Słońce spogląda
Z nieba nad Tatrami
Wiatr ciężkie chmury
Zmienia w aksamit.
Rozrywa czarną,
Górską mgłę
I ukazuje
Szczytów biel.
Muska leciutko
Błękity, róże,
Osusza do cna
Mokre kałuże.
Zachwyca się więc księżyc
Chodząc nad górami,
Zahacza o Rysy,
Gdzieś pod niebiosami.
I chociaż chce zasnąć
Iść już na spoczynek
Aby w dzień odpocząć
Choć kilka godzinek...
Patrzy w dół na regle,
Na drzewa strzeliste,
Tak żal mu zostawić
Piękno oczywiste.
Skłania się więc lekko
Jak to robią dzieci,
Oddycha głęboko
I pełnią nam świeci!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz